Zbudowanie programu polityki polskiej nie przyszło od razu. Był to wynik studiów nad Polską, nad państwami rozbiorczymi i nad współczesną polityką międzynarodową, pracy myśli w ciągu lat szeregu. Ta praca była prowadzona nieprzypadkowo, nie dorywczo, ale planowo, z wyraźnym, od początku postawionym celem zorganizowania polityki nie miejscowej, nie dzielnicowej, ale mającej za przedmiot całą Polskęi zaprzęgającej do służby wspólnej sprawie Polaków wszystkich trzech dzielnic. W tym celu został założony „Przegląd Wszechpolski”; dla tego celu istniała tajna organizacja w trzech zaborach, Liga Narodowa, która powstała w roku 1893 z rozbicia […] Ligi Polskiej, gdy ta okazała się niezdatna do twórczej pracy; w tym wreszcie celu założono we wszystkich trzech zaborach Stronnictwo Demokratyczno-Narodowe, jedno na całą Polskę, jakkolwiek posiadające, ze względów prawnych, odrębną organizację w każdym państwie. Stronnictwo jawne, legalne nie mogło wystawić programu, który byłby zakwalifikowany jako zdrada państwa i który by uniemożliwił całą działalność obozu. Również nie mogło się popisywać publicznie swymi zjazdami trójzaborowymi, które się często odbywały i na których krok za krokiem kładziono podstawy polityki ogólnopolskiej.
Nie można było czerpać wiele nauki z działań politycznych poprzednich pokoleń. Położenie Polski i sprawy polskiej bardzo się zmieniło i Europa była inna — bismarkowska.
W miarę też zagłębiania się w zagadnienia polityki polskiej stawał przed oczyma fakt, że polityki zewnętrznej, zasługującej na to miano, od dawna już nie mieliśmy. Rzeczpospolita na długo już przed rozbiorami zatraciła zdolność do posiadania i wykonywania jakiegokolwiek planu politycznego; nie widzi się też jasnego, logicznie obmyślanego planu w naszych działaniach porozbiorowych; nasze walki o niepodległość — to walki o wolność, zbrojne protesty przeciw niewoli, nie zaś wyraz jakiejś akcji planowej, mającej przed oczami cel konkretny. Nikt z tych, którzy je wywoływali i nimi kierowali, nie umiałby odpowiedzieć na pytanie, w jakiej postaci Polska będzie odbudowana w razie powodzenia.
Trzeba zatem było wykonać pracę nową, trzeba było tworzyć, a nie można powiedzieć, żebyśmy do tego byli należycie przygotowani. Toteż w tej pracy trzeba było przede wszystkim wiele się nauczyć. Jeżeli dała ona wyniki, to dlatego tylko, że ci, co ją prowadzili, nie bali się wysiłku myśli. Jeżeli nie znajdowała ona szerszego odgłosu w naszym społeczeństwie, w jego kołach politycznych, to dlatego, że jednym z największych, najniebezpieczniejszych braków tego społeczeństwa w polityce jest lenistwo umysłowe.
Gdy ta praca doprowadziła do skonkretyzowania celu, do wyjaśnienia sobie, jaką Polskę mieć chcemy i jaki jest stosunek tego celu do interesów poszczególnych państw posiadających ziemie polskie – tym samym zaczęły się przed naszymi oczami zarysowywać drogi, które do tego celu mogły doprowadzić.
Co mogło sprawę polską ruszyć z miejsca?
Trzy przede wszystkim fakty – wszystkie trzy możliwe w bliskim czasie.
Pierwszy – to wewnętrzne przekształcenie państwa rosyjskiego, stwarzające warunki do uruchomienia politycznego głównej części Polski.
Drugi – to ostateczny rozkład Austrii.
Trzeci wreszcie – to wojna między państwami, które podzieliły się ziemią polską, wojna między Rosją a Niemcami, która jeżeli nie doprowadzi od razu do odbudowania państwa polskiego, to może dać rzecz dla tego przyszłego państwa najważniejszą, mianowicie oderwanie ziem zaboru pruskiego od Niemiec i ocalenie ich zagrożonej polskości.
Tych trzech faktów należało wyczekiwać, do nich się przygotowywać, ażeby móc z nich skorzystać, wreszcie zbliżać je, o ile to leżało w naszej mocy.
Dla człowieka, który się zagłębił nieco w sprawę polską i w jej położenie w Europie, nie było już wątpliwości, że państwo polskie w niedalekim czasie musi się zjawić na nowo na karcie Europy. Tej wątpliwości nie miałem. Ale miałem inną, która jak zmora na piersiach ciążyła na naszej myśli: czy do tego czasu nie uda się Niemcom złamać oporu polskiego w zaborze pruskim i odebrać nam raz na zawsze widoków na stworzenie państwa silnego?
Roman Dmowski
Fragment artykułu, który ukazał się w „Polskim Szańcu” 3-4/2018.