Od kilku tygodni toczy się w mediach dyskusja dotycząca imigrantów, którymi w ramach tzw. solidarności europejskiej, musi „zaopiekować się” nasz kraj. Konflikty zbrojne mające miejsce na Bliskim Wschodzie wywołały eksodus ludności na niespotykaną dotychczas skalę. Problem imigracji zarobkowej osób spoza obszaru UE istniał od zawsze, jednak z roku na rok narasta. Tym razem mamy do czynienia nie tylko z imigrantami ekonomicznymi, lecz również z uchodźcami, dla których kraje Europy stanowią wymarzone, dostatnie i bezpieczne miejsce pobytu.
Na skutek „arabskiej wiosny”, pozbawiającej władzy i często również życia, dyktatorów państw Północnej Afryki, sytuacja tamtejszej ludności uległa radykalnemu pogorszeniu. W wyniku obalenia, przy współudziale USA oraz państw Europy Zachodniej, reżimów trzymających w ryzach tamten region, zapanował chaos zagrażający również naszemu kontynentowi. Spuszczeni ze smyczy islamiści zaczęli torować sobie drogę do władzy, co w efekcie doprowadziło do destabilizacji krajów, jeszcze do niedawna funkcjonujących w miarę poprawnie.
Ogromny aplauz środowisk wspierających arabską rewolucję, szybko może zmienić się w płacz nad upadkiem chrześcijańskiej Europy, ponieważ w anonimowym tłumie imigrantów mogą ukrywać się islamiści, zamierzający stworzyć w Europie przyczółki dla działalności wywrotowej. Wyznawcy Allaha znani są ze swej zapalczywości i bezkompromisowej walki o wiarę. Nie sposób też „odłowić” ich z wielotysięcznej rzeszy osób pozbawionych dokumentów, czy wręcz legitymujących się podrobionymi paszportami. W jakim celu mieliby je podrabiać, skoro są uchodźcami uciekającymi przed wojną? Myślę, że odpowiedź już padła i żaden rozsądnie myślący człowiek nie powinien mieć problemu z dostrzeżeniem niebezpieczeństwa. Państwo Islamskie, rozciągające się od Syrii po Irak, dysponuje odpowiednimi środkami, aby przemycać swoich ludzi do Europy i niewątpliwie robi to, wykorzystując obecną sytuację geopolityczną dla własnych celów. Cele te z pewnością nie są zbieżne z naszymi, no chyba, że marzy nam się świat spod znaku burki i poderżniętego gardła. Symbol półksiężyca stał się symbolem zła, a stojący za nim zamaskowani fanatycy nie znają tak modnych u nas terminów jak tolerancja czy swobody obywatelskie.
Nieporadna polityka państw UE grozi doprowadzeniem do zalania ich przez muzułmanów, którzy wraz ze wzrostem swojej liczebności będą mieli coraz więcej do powiedzenia. Już teraz kraje takie jak Francja czy Wielka Brytania mają z tym problem i nic nie wskazuje na to, aby został on rychło rozwiązany. Zapowiada się wręcz na katastrofę. W obszarze granicznym tych państw koczują tysiące imigrantów, przeważnie czarnoskórych, próbujących dostać się na wymarzone Wyspy Brytyjskie. Jak widać Francja nie zapewnia im należytej pomocy socjalnej, będącej głównym powodem ich migracji. Z kolei Niemcy, tak otwarcie zapraszający ustami kanclerz Merkel imigrantów do siebie, bardzo szybko przekonały się o głupocie tego typu zachowania. Na dzień dzisiejszy próbują zrzucić ciężar własnej krótkowzroczności na innych. Dlatego obdzielanie krajów UE określonymi odgórnie kwotami imigrantów zakrawa na skandal. Z jednej strony zmusza się państwa takie jak Polska do przyjęcia uchodźców, z drugiej zaś przymusza się tychże do osiedlania w krajach, które im nie odpowiadają. Zadeklarowana przez nasz marionetkowy rząd gotowość do przyjęcia ok. 7 tys. uchodźców jest oznaką uległości wobec obcych ośrodków decyzyjnych oraz świadectwem utraty suwerenności. Wbrew woli większości Polaków, manifestowanej w czasie licznych protestów i zgromadzeń, postanowiono ulżyć Niemcom w niedoli, którą sami na siebie sprowadzili. Nie wyobrażam sobie jednak jak miałoby to wszystko funkcjonować, skoro większość sprowadzonych do Polski imigrantów, będzie tylko czekać na to, aby dać dyla na zachód. Dlatego widzę tylko dwie opcje, albo będziemy ich tu trzymać siłą, albo zapewnimy im tu warunki zbliżone do niemieckich. Oznaczać to będzie, że kilka tysięcy obcokrajowców otrzyma od polskiego rządu to, o czym większość obywateli może tylko pomarzyć. Jaki w tym sens?
Jarosław Gryń
Fragment artykułu, który ukazał się w „Polskim Szańcu” 3-4/2015.